Strefa KONG, hit czy mit?

czwartek, 12 maja 2016
data:post.title
W pewnym wieku ktoś podmienił nam zwierzę - papitka na krokodyla. Stare na nowe. Śliczne, puchate i mięciutkie na gada drapieżnego z grupy nie-panuję-nad-jadaczką. Nie potrafię zliczyć ile zabawek, skarpetek (zasada "leży na ziemi, to wina Twoja, a nie psa") czy legowisk (!) zostało wysłane w niebyt przez naszego peta. Sprawa wymagała interwencji. Jako typowy gadżeciarz nie mogłam przejść obojętnie koło produktów KONG. Nie wszystkie są strzałem w dziesiątkę, ale z większości jestem zadowolona. Być może ktoś z was rozważa zakup któregoś i szuka opinii. Oto nasze hity i kity. 

KONG Extreme
Hit bez którego nie mogę się obyć. Szczególnie wytrzymała zabawka z naturalnego kauczuku. Można ją wykorzystywać do rzucania, ale dla mnie to jeden ze sposobów na uniknięcie nudy i stresu u psa. Nie zawsze jesteśmy gotowi i zwarci by zapewnić wystarczającą dawkę ruchu czworonogowi. Rok temu miałam operację i byłam dość długo uziemiona. Wszystkie obowiązki spadły na Marcina, który cały dzień siedział w robocie. Jak ogarnąć w tym czasie biegające po domu ADHD by nie zwariować? Rozpocząć przygody z KONG-iem. Do środka zabawki można napakować co tylko chcemy, a co nasz podopieczny będzie łaskawy zjeść. Może być owocowo: Ucierałam kawałek banana z jabłkiem. Pakowałam do środka i na koniec dodawałam odrobinę jogurtu naturalnego. Smaczkowo: do środka wkładamy np. ciasteczka, żółty ser, parówkę (itd. itd.) całość przykrywałam pasztetem psiej, znaczy domowej roboty. Mięśnie: wsadzałam do środka zmielone mięso. Długi okres czasu po wcześniejszym zapełnieniu tzw. bałwanka, wciskałam jakiś twardy gnat bądź inny podłużny przysmak. Wszystko po to, by utrudnić zadanie młodemu. Psisko nabrało takiej wprawy w wywijaniu ozorem, że postanowiłam całość zamrażać. I tak też jest do chwili obecnej. 
Dodatkową zaletą KONG-a jest jego zbawienny wpływ na ukojenie nerwów poszarpańca. Szczególnym wyzwaniem dla nas są goście w domu. Najlepszym i sprawdzonym rozwiązaniem, kiedy tylko rozejdzie się dźwięk sygnalizujący odwiedziny, jest wsadzenie wijącej się chimery do klatki i podsunięcie mrożonej przystawki. Po jakichś 30-40 minutach ciumkania wypuszczamy zupełnie inne stworzenie.
Zabawka, szczególnie wersja Extreme na którą przerzuciliśmy się bardzo szybko, jest trwała. Nie zdarzyło nam się wywalić którejś ze względu na stan ogólny, a i jeśli chodzi o czas jaki zajmuje naszemu pupilowi - jest najlepsza. Poniżej fotki prezentujące KONG-a po roku częstego użytkowania.

Naszym numerem dwa jest KONG Genius Mike.
Tuba na smakołyki. Oba jej końce są zakończone tak, by utrudnić psu dorwanie się do jedzenia. Wymaga więcej kombinowania, mocno skupia uwagę. Często (ponieważ nie jestem zwolennikiem miski w domu) pakowałam do środka całe danie. Nie nadaje się, moim zdaniem, na mięsne posiłki w przeciwieństwie do powyższej zabawki. W tej nie ma możliwości dostania się ozorem do środka. Ponieważ Genius Mike nie wkładam do zamrażalnika, dużo szybciej zostaje opróżniona. Nie jest również tak wytrzymała jak poprzedniczka. Nadal jednak sprawdza się rewelacyjnie. Maro najczęściej stosuję metodę podrzucania w celu wytrzepania zawartości.

Kong Wobbler numer trzy
Zabawka na suche (!) przysmaki. Jest z innego materiału niż dwie poprzednie, więc jeśli myślicie o użytkowaniu jej w domu na drewnianej podłodze lub płytkach może być głośno. Dla mnie zdecydowanie ZA głośno. Jest wykonana z mocnego tworzywa, które oprze się pazurom, a całość działa jak wańka wstańka. Pies popycha ją albo nosem albo łapami. Fajne jest, że Wobbler kołysze się w sposób chaotyczny, a co za tym idzie, nieprzewidywalny dla pupila. Korzystamy z niej dość często. Frajdę mamy oboje. Zajmuje sporo czasu. Przy zakupie warto zwrócić uwagę na rozmiar. Pierwszą kupiłam za małą i dużo szybkiej Maro zjadał całą zawartość. Z większą musi radzić sobie dłużej. Wobber jest też fantastycznym rozwiązaniem dla psów które jedzą zbyt łapczywie. Jednorazowo wypada maksymalnie kilka granulek. Wszystko zależy od rozmiaru karmy bądź przysmaku jaki wsadzimy do środka. 

KONG z serii dental - Jump'N Jack oraz Stuff-A-Ball
Wiem, że są psy, które je uwielbiają natomiast u nas średnio się sprawdziły. Obie zabawki posiadają liczne nacięcia plus otwór w środku. Ma to za zadanie dodatkowo czyścić zęby i usuwać kamień. Pomimo, że wykonane z kauczuku są delikatniejsze niż tzw. bałwanki. Jump'N Jack została poprzegryzana już w pierwszy wieczór. 
W szczelinki można wcisnąć co tylko chcemy, ale doszłam do wniosku (chyba jak i Maro), że za dużo zachodu, a za mało frajdy. Nasz pies zajmie się tym na chwilę ale ani nie zrobi tego dokładnie ani tak chętnie. Jeśli miałabym wybierać pomiędzy nimi, zdecydowanie bardziej polecam Stuff-A-Ball. Jest z twardszego tworzywa, co wpływa pozytywnie na wytrzymałość. Pusta w środku dzięki czemu można zapełnić nie tylko rowki, ale również nasypać czegoś do wewnątrz. Oryginalny format piłki zapewnia toczenie się w nieoczekiwanych kierunkach. 

KONG Bounzer
Pierwszy raz zobaczyłam go w paszczy dwóch psów rasy Dog de Bordeaux. Olbrzymy bawiły się tym wspaniale. No i kupiłam pod wpływem impulsu. Złapałam w sklepie i do koszyka. Później zastanawiałam się czy nie wywaliłam kasy w błoto, tym bardziej, że zabawka szybko została przegryziona. Bounzer kształtem przypomina znanego juz bałwanka, natomiast wykonany jest z elastycznego i lekkiego tworzywa, które może być do woli gryzione i żute przez psy. Dodatkowo posiada rączkę, dzięki czemu rzucanie i łapanie powinno stać się bardzo wygodne. Ale jakoś ja z tego nie korzystałam. Trochę taki pic. Bounzer znacznie odkształca się podczas gryzienia by zaraz po tym wrócić do poprzedniego kształtu. To dzięki swojej miękkiej strukturze. Charakteryzuje sie wysokimi odbiciami, a rozpędzona toczy sie w różnych kierunkach. Maro uwielbia się nią bawić ale z nami. On generalnie nie bawi się sam. Sam to może sobie gryźć patyk. Naszym błędem było początkowe szarpanie przedmiotem, przez to szybko pojawiły się dziury. Witać na zdjęciach. Natomiast gdy zachowamy pewne zasady, które powinniśmy rozważyć już na początku to jest to wspaniała zabawka. Cudowna rzecz i do tego bardzo lekka. Wytrzymała już u nas rok czasu.

A teraz trochę o naszych wpadkach.

KONG QUEST – STARPOD
Kompletna porażka. Nie przemyślałam tego. Polecana jest jako "Uczta, zabawka z mnóstwem osobowości". Wykonana jest w jaskrawych kolorach z elastycznego materiału. W każde miejsce  można wsadzić ciasteczko czy krokiecik (dopasowałam takie w sklepie) i dać pupilowi. Niestety Quest jest chyba tylko dla małych i delikatnych psów. Moja radość została oblana wiadrem zimnej wody już po pierwszym użyciu. 

KONG Safestix
Kiedyś przywiozłam Safestix na zajęcia (pierwsze) do psiej szkoły. Trener rycząc ze śmiechu zapytał, czy zabrałam zabawki swoje czy psa. Nie jest to coś co "porwało" młodego. Trochę się bawił ale łatwo ześlizgiwały mu się z niej zęby, co wyraźnie go zniechęcało. Mogę mu ją porzucać kilka razy ale zaraz zostanie wymieniony na zwykły patyk. Jest też z dość kruchego jak na firmę KONG materiału. Po kilku użyciach wyraźnie widać zniszczenia.  

KONG Football Tennis z piszczałką
Nie wiem, co przyszło mi do głowy by ją kupić. Wyobraziłam sobie, że użyjemy jej podczas spacerów ale zrobiłam to tylko raz i szybko zakończyłam zabawę. Maro był bardzo zawiedziony, że zabrałam mu tak przyjemnie piszczący przedmiot, za to okoliczne zwierzęta gospodarcze jak konie czy kozy były odmiennego zdania. Popłoch zrobiliśmy straszny. Piłka więc leży na dnie szafy. Nie znoszę piszczących zabawek. Współczuję obsłudze sklepów zoologicznych, kiedy przychodzący ludzie naciskają na co drugą piszczałkę. Masakra! Ja bym oszalała.
Pomijając moje uprzedzenia, to Football jest ekstra. Wykonana jest fajnie, dokładnie, jest lekka i  wytrzymała dzięki miękkiemu, a zarazem odpornemu materiałowi. Jaskrawe kolory ułatwiają znalezienie przedmiotu w trawie. Dla tych, którzy używają tych narzędzi tortur :) polecam. Naszemu psu bardzo się podobała. Fajnie leci, wysoko się odbija. Rewelacja. 

Podsumowanie:
Pomimo kliku niedobranych pod nasze potrzeby produktów uważam, że KONG to bardzo dobry wybór. Zdecydowany HIT. Próbowałam też innych firm, ale nawet nie warto o nich wspominać. Pierwsze 3 pozycje stale już będą u nas gościły. Nie wyobrażam sobie by miało ich zabraknąć.
Zaznaczyć chciałam tylko jedno. Nie zostawiłabym psa na cały dzień z zabawkami samego (czy to KONG czy inna firma). Wiem, że ludzie tak robią, ale ja nigdy nie mam pewności, co strzeli takiemu pręgusowi do głowy.
Jeżeli chcecie zrobić waszym psom MEGA przyjemność i zająć je w głowie na długi czas to przedstawiam wam moją propozycję. Zaznaczę tylko, że Maro nie ma w zwyczaju jadania papieru (UWAGA - najpierw sprawdźcie czy pies może mieć takie coś przygotowane czy lepiej zrobić opcję z samymi kongami). Pomyślcie o tym, jeśli będziecie robić dla swoich pupili. Druga rzecz - trochę będzie sprzątania ale radość psa BEZCENNA.

Karton pełen niespodzianek

1. Do pudełka po butach wsadzamy kilka przysmaków, przykrywamy papierem i znowu kilka przysmaków. 

2. Przygotowane kongi zawijam w kolejne kolorowe papierki.

3. I tu jeszcze kula-smakula się załapała. Tak przygotowany zestaw umieszczam w kartonie.

4. Dodatkowo wykorzystuje kartonowe "skrytki" do wciśnięcia czegoś dobrego.

5. Całość dodatkowo zawijam w gazetę i tadaaaa. Gotowe. 
















11 komentarzy

  1. Czyli to są przyrządy do: jak nauczyć psa rozszarpywania (posłanek, poduszek itp.)? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tym to poduszki połyka się w całości ;)

      Usuń
  2. u nas geniusy też poległy.. mam wrażenie, że kongowa klasyka to rewelacja, ale co bardziej wymyślne to już niestety, coraz gorszej jakości :( mam trochę kongów i tak zupełnie bez uszczerbku są wszystkie bałwanki i wobbler, a poza tym.. szału nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, klasyka (prawie) niezniszczalna. Napisałam "prawie" bo widziałam fotki, co wilczak może z bałwankiem zrobić. U nas to nigdy się nie zdarzyło a wiele godzin ścisków mają za sobą. Z drugiej strony szkoda, że inne takie delikatne, bo robią czasami śliczne rzeczy.

      Usuń
  3. Witam,
    Traper używa Konga bałwanka w rozm. M, zazwyczaj lądują w nim parówki i pasztet, czy ma Pani jakieś stałe "kombinacje" ? jeśli tak to jakie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę kilka dni i coś zaproponuję :)

      Usuń
    2. Witam ponownie, przepisy stałe mam mniej więcej takie:

      1. Jogurtowe
      - pół banana
      - pół gruszki
      - jogurt
      Zgniatam wszystko widelcem, mieszam z łyżką jogurtu i wkładam do konga.

      2. Z twarożkiem
      - pół banana
      - marchewka (kawałek wystarczy)
      - kawałek jabłka
      - twaróg
      - miód
      Banana, jabłko i marchewkę ucieram razem. Dodaje trochę miodu. Wkładam do konga zajmując tym tak 70 %. Pozostałą wolną przestrzeń uzupełniam twarogiem.

      3. Z suchą karmą - dla tych co mają problem ze smaczkami. Dodatkowo, ja swoje psy często karmię nie używając miski. Sprawia to, że pies musi się wysilić by zjeść posiłek. Porcję suchej karmy mieszam dużo wcześniej z jogurtem naturalnym. Jak już trochę sie to połączy razem, wkładam do konga.

      4. Serowo-parówkowe
      - żółty ser pokrojony w kostki
      - parówki
      Mieszam to razem i wsypuje do konga. Zapycham go np. kawałkiem marchewki.

      5. Najczęściej upycham tam mielone mięso do zamrożenia.

      6. Kurczakowe
      - kawałki kurczaka (ja dawałam ugotowanego)
      - marchewka
      -twarożek

      Warstwowo układałam w kongu. Najpierw trochę kurczaka, przysypywałam to startą marchewką i na to łyżeczka twarogu i następna warstwa. Pies to uwielbia.

      Warto wiedzieć, że to co najlepiej smakuje naszemu psu, dawać na samo dno konga. Pies będzie dążył by dostać się do najsmaczniejszej dla niego części.
      Fajne pomysły można też podpatrzeć u tej dziewczyny https://www.youtube.com/watch?v=hLrxdRs-i50

      Usuń
  4. Świetny blog tylko mam pewną prośbę.. Mogłabyś dodać gadżet obserwatorzy ? (układ -> dodaj gadżet -> więcej gadżetów -> obserwatorzy):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucieszyłam się z pozytywnej oceny bloga. Dodałam obserwatorów. Dzięki za podpowiedź jak to zrobić. Człowiek jednak uczy się całe życie ;)

      Usuń
  5. Z firmy Kong od dawna planuję zamówić bałwanka, cały czas zastanawiam się nad rodzajem i rozmiarem :) całkiem przypadkiem trafiłam na piłki kong squeakair i sa rewelacyjne, właśnie dokupiłam kolejne :) Bardzo przydatny post, dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, niezmiernie mi miło, że recenzja się przydała. Ja się musiałam przeprosić z squeakair i zaczynam widzieć więcej zalet :D

      Usuń