W
pewnym wieku ktoś podmienił nam zwierzę - papitka na krokodyla. Stare na nowe.
Śliczne, puchate i mięciutkie na gada drapieżnego z grupy
nie-panuję-nad-jadaczką. Nie potrafię zliczyć ile zabawek, skarpetek (zasada
"leży na ziemi, to wina Twoja, a nie psa") czy legowisk (!) zostało
wysłane w niebyt przez naszego peta. Sprawa wymagała interwencji. Jako
typowy gadżeciarz nie mogłam przejść obojętnie koło produktów KONG. Nie
wszystkie są strzałem w dziesiątkę, ale z większości jestem zadowolona. Być
może ktoś z was rozważa zakup któregoś i szuka opinii. Oto nasze hity i kity.
KONG Extreme
Hit
bez którego nie mogę się obyć. Szczególnie wytrzymała zabawka z naturalnego
kauczuku. Można ją wykorzystywać do rzucania, ale dla mnie to jeden ze sposobów
na uniknięcie nudy i stresu u psa. Nie zawsze jesteśmy gotowi i zwarci by
zapewnić wystarczającą dawkę ruchu czworonogowi. Rok temu miałam operację i
byłam dość długo uziemiona. Wszystkie obowiązki spadły na Marcina, który cały
dzień siedział w robocie. Jak ogarnąć w tym czasie biegające po domu ADHD by
nie zwariować? Rozpocząć przygody z KONG-iem. Do środka zabawki można napakować
co tylko chcemy, a co nasz podopieczny będzie łaskawy zjeść. Może być owocowo:
Ucierałam kawałek banana z jabłkiem. Pakowałam do środka i na koniec dodawałam
odrobinę jogurtu naturalnego. Smaczkowo: do środka wkładamy np. ciasteczka,
żółty ser, parówkę (itd. itd.) całość przykrywałam pasztetem psiej, znaczy
domowej roboty. Mięśnie: wsadzałam do środka zmielone mięso. Długi okres czasu
po wcześniejszym zapełnieniu tzw. bałwanka, wciskałam jakiś twardy gnat bądź
inny podłużny przysmak. Wszystko po to, by utrudnić zadanie młodemu. Psisko
nabrało takiej wprawy w wywijaniu ozorem, że postanowiłam całość zamrażać. I
tak też jest do chwili obecnej.
Dodatkową
zaletą KONG-a jest jego zbawienny wpływ na ukojenie nerwów poszarpańca.
Szczególnym wyzwaniem dla nas są goście w domu. Najlepszym i sprawdzonym
rozwiązaniem, kiedy tylko rozejdzie się dźwięk sygnalizujący odwiedziny, jest
wsadzenie wijącej się chimery do klatki i podsunięcie mrożonej przystawki. Po
jakichś 30-40 minutach ciumkania wypuszczamy zupełnie inne stworzenie.
Zabawka,
szczególnie wersja Extreme na którą przerzuciliśmy się bardzo szybko, jest
trwała. Nie zdarzyło nam się wywalić którejś ze względu na stan ogólny, a i
jeśli chodzi o czas jaki zajmuje naszemu pupilowi - jest najlepsza. Poniżej
fotki prezentujące KONG-a po roku częstego użytkowania.
Naszym numerem dwa jest KONG Genius Mike.
Tuba
na smakołyki. Oba jej końce są zakończone tak, by utrudnić psu dorwanie się do
jedzenia. Wymaga więcej kombinowania, mocno skupia uwagę. Często (ponieważ nie
jestem zwolennikiem miski w domu) pakowałam do środka całe danie. Nie nadaje
się, moim zdaniem, na mięsne posiłki w przeciwieństwie do powyższej zabawki. W
tej nie ma możliwości dostania się ozorem do środka. Ponieważ Genius Mike nie
wkładam do zamrażalnika, dużo szybciej zostaje opróżniona. Nie jest również tak
wytrzymała jak poprzedniczka. Nadal jednak sprawdza się rewelacyjnie. Maro
najczęściej stosuję metodę podrzucania w celu wytrzepania zawartości.
Kong Wobbler numer trzy
Zabawka
na suche (!) przysmaki. Jest z innego materiału niż dwie poprzednie, więc jeśli
myślicie o użytkowaniu jej w domu na drewnianej podłodze lub płytkach może być
głośno. Dla mnie zdecydowanie ZA głośno. Jest wykonana z mocnego tworzywa,
które oprze się pazurom, a całość działa jak wańka wstańka. Pies popycha ją
albo nosem albo łapami. Fajne jest, że Wobbler kołysze się w sposób chaotyczny,
a co za tym idzie, nieprzewidywalny dla pupila. Korzystamy z niej dość często.
Frajdę mamy oboje. Zajmuje sporo czasu. Przy zakupie warto zwrócić uwagę na
rozmiar. Pierwszą kupiłam za małą i dużo szybkiej Maro zjadał całą zawartość. Z
większą musi radzić sobie dłużej. Wobber jest też fantastycznym rozwiązaniem
dla psów które jedzą zbyt łapczywie. Jednorazowo wypada maksymalnie kilka
granulek. Wszystko zależy od rozmiaru karmy bądź przysmaku jaki wsadzimy do
środka.
KONG z serii dental - Jump'N Jack oraz
Stuff-A-Ball
Wiem,
że są psy, które je uwielbiają natomiast u nas średnio się sprawdziły. Obie
zabawki posiadają liczne nacięcia plus otwór w środku. Ma to za zadanie
dodatkowo czyścić zęby i usuwać kamień. Pomimo, że wykonane z kauczuku są
delikatniejsze niż tzw. bałwanki. Jump'N Jack została poprzegryzana już w
pierwszy wieczór.
W
szczelinki można wcisnąć co tylko chcemy, ale doszłam do wniosku (chyba jak i
Maro), że za dużo zachodu, a za mało frajdy. Nasz pies zajmie się tym na chwilę
ale ani nie zrobi tego dokładnie ani tak chętnie. Jeśli miałabym wybierać
pomiędzy nimi, zdecydowanie bardziej polecam Stuff-A-Ball. Jest z twardszego
tworzywa, co wpływa pozytywnie na wytrzymałość. Pusta w środku dzięki czemu
można zapełnić nie tylko rowki, ale również nasypać czegoś do wewnątrz.
Oryginalny format piłki zapewnia toczenie się w nieoczekiwanych kierunkach.
KONG Bounzer
Pierwszy
raz zobaczyłam go w paszczy dwóch psów rasy Dog de Bordeaux. Olbrzymy bawiły
się tym wspaniale. No i kupiłam pod wpływem impulsu. Złapałam w sklepie i do
koszyka. Później zastanawiałam się czy nie wywaliłam kasy w błoto, tym
bardziej, że zabawka szybko została przegryziona. Bounzer kształtem przypomina
znanego juz bałwanka, natomiast wykonany jest z elastycznego i lekkiego
tworzywa, które może być do woli gryzione i żute przez psy. Dodatkowo posiada
rączkę, dzięki czemu rzucanie i łapanie powinno stać się bardzo wygodne. Ale
jakoś ja z tego nie korzystałam. Trochę taki pic. Bounzer znacznie odkształca
się podczas gryzienia by zaraz po tym wrócić do poprzedniego kształtu. To
dzięki swojej miękkiej strukturze. Charakteryzuje sie wysokimi odbiciami, a
rozpędzona toczy sie w różnych kierunkach. Maro uwielbia się nią bawić ale z
nami. On generalnie nie bawi się sam. Sam to może sobie gryźć patyk. Naszym
błędem było początkowe szarpanie przedmiotem, przez to szybko pojawiły się
dziury. Witać na zdjęciach. Natomiast gdy zachowamy pewne zasady, które
powinniśmy rozważyć już na początku to jest to wspaniała zabawka. Cudowna rzecz
i do tego bardzo lekka. Wytrzymała już u nas rok czasu.
A teraz trochę o naszych wpadkach.
KONG QUEST – STARPOD
Kompletna
porażka. Nie przemyślałam tego. Polecana jest jako "Uczta, zabawka z
mnóstwem osobowości". Wykonana jest w jaskrawych kolorach z elastycznego
materiału. W każde miejsce można wsadzić
ciasteczko czy krokiecik (dopasowałam takie w sklepie) i dać pupilowi. Niestety
Quest jest chyba tylko dla małych i delikatnych psów. Moja radość została
oblana wiadrem zimnej wody już po pierwszym użyciu.
KONG Safestix
Kiedyś
przywiozłam Safestix na zajęcia (pierwsze) do psiej szkoły. Trener rycząc ze
śmiechu zapytał, czy zabrałam zabawki swoje czy psa. Nie jest to coś co
"porwało" młodego. Trochę się bawił ale łatwo ześlizgiwały mu się z
niej zęby, co wyraźnie go zniechęcało. Mogę mu ją porzucać kilka razy ale zaraz
zostanie wymieniony na zwykły patyk. Jest też z dość kruchego jak na firmę KONG
materiału. Po kilku użyciach wyraźnie widać zniszczenia.
KONG Football Tennis z piszczałką
Nie
wiem, co przyszło mi do głowy by ją kupić. Wyobraziłam sobie, że użyjemy jej
podczas spacerów ale zrobiłam to tylko raz i szybko zakończyłam zabawę. Maro
był bardzo zawiedziony, że zabrałam mu tak przyjemnie piszczący przedmiot, za
to okoliczne zwierzęta gospodarcze jak konie czy kozy były odmiennego zdania.
Popłoch zrobiliśmy straszny. Piłka więc leży na dnie szafy. Nie znoszę
piszczących zabawek. Współczuję obsłudze sklepów zoologicznych, kiedy
przychodzący ludzie naciskają na co drugą piszczałkę. Masakra! Ja bym oszalała.
Pomijając
moje uprzedzenia, to Football jest ekstra. Wykonana jest fajnie, dokładnie,
jest lekka i wytrzymała dzięki
miękkiemu, a zarazem odpornemu materiałowi. Jaskrawe kolory ułatwiają
znalezienie przedmiotu w trawie. Dla tych, którzy używają tych narzędzi tortur
:) polecam. Naszemu psu bardzo się podobała. Fajnie leci, wysoko się odbija.
Rewelacja.
Podsumowanie:
Pomimo
kliku niedobranych pod nasze potrzeby produktów uważam, że KONG to bardzo dobry
wybór. Zdecydowany HIT. Próbowałam też innych firm, ale nawet nie warto o nich
wspominać. Pierwsze 3 pozycje stale już będą u nas gościły. Nie wyobrażam sobie
by miało ich zabraknąć.
Zaznaczyć
chciałam tylko jedno. Nie zostawiłabym psa na cały dzień z zabawkami samego
(czy to KONG czy inna firma). Wiem, że ludzie tak robią, ale ja nigdy nie mam
pewności, co strzeli takiemu pręgusowi do głowy.
Jeżeli
chcecie zrobić waszym psom MEGA przyjemność i zająć je w głowie na długi czas
to przedstawiam wam moją propozycję. Zaznaczę tylko, że Maro nie ma w zwyczaju
jadania papieru (UWAGA - najpierw sprawdźcie czy pies może mieć takie coś przygotowane czy lepiej zrobić opcję z samymi kongami). Pomyślcie o tym, jeśli będziecie robić dla swoich pupili.
Druga rzecz - trochę będzie sprzątania ale radość psa BEZCENNA.
Karton pełen niespodzianek
1. Do pudełka po butach wsadzamy kilka przysmaków, przykrywamy papierem i znowu kilka przysmaków.
2. Przygotowane kongi zawijam w kolejne kolorowe papierki.
3. I tu jeszcze kula-smakula się załapała. Tak przygotowany zestaw umieszczam w kartonie.
4. Dodatkowo wykorzystuje kartonowe "skrytki" do wciśnięcia czegoś dobrego.
5. Całość dodatkowo zawijam w gazetę i tadaaaa. Gotowe.
Czyli to są przyrządy do: jak nauczyć psa rozszarpywania (posłanek, poduszek itp.)? ;)
OdpowiedzUsuńPo tym to poduszki połyka się w całości ;)
Usuńu nas geniusy też poległy.. mam wrażenie, że kongowa klasyka to rewelacja, ale co bardziej wymyślne to już niestety, coraz gorszej jakości :( mam trochę kongów i tak zupełnie bez uszczerbku są wszystkie bałwanki i wobbler, a poza tym.. szału nie ma...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, klasyka (prawie) niezniszczalna. Napisałam "prawie" bo widziałam fotki, co wilczak może z bałwankiem zrobić. U nas to nigdy się nie zdarzyło a wiele godzin ścisków mają za sobą. Z drugiej strony szkoda, że inne takie delikatne, bo robią czasami śliczne rzeczy.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńTraper używa Konga bałwanka w rozm. M, zazwyczaj lądują w nim parówki i pasztet, czy ma Pani jakieś stałe "kombinacje" ? jeśli tak to jakie?
Pomyślę kilka dni i coś zaproponuję :)
UsuńWitam ponownie, przepisy stałe mam mniej więcej takie:
Usuń1. Jogurtowe
- pół banana
- pół gruszki
- jogurt
Zgniatam wszystko widelcem, mieszam z łyżką jogurtu i wkładam do konga.
2. Z twarożkiem
- pół banana
- marchewka (kawałek wystarczy)
- kawałek jabłka
- twaróg
- miód
Banana, jabłko i marchewkę ucieram razem. Dodaje trochę miodu. Wkładam do konga zajmując tym tak 70 %. Pozostałą wolną przestrzeń uzupełniam twarogiem.
3. Z suchą karmą - dla tych co mają problem ze smaczkami. Dodatkowo, ja swoje psy często karmię nie używając miski. Sprawia to, że pies musi się wysilić by zjeść posiłek. Porcję suchej karmy mieszam dużo wcześniej z jogurtem naturalnym. Jak już trochę sie to połączy razem, wkładam do konga.
4. Serowo-parówkowe
- żółty ser pokrojony w kostki
- parówki
Mieszam to razem i wsypuje do konga. Zapycham go np. kawałkiem marchewki.
5. Najczęściej upycham tam mielone mięso do zamrożenia.
6. Kurczakowe
- kawałki kurczaka (ja dawałam ugotowanego)
- marchewka
-twarożek
Warstwowo układałam w kongu. Najpierw trochę kurczaka, przysypywałam to startą marchewką i na to łyżeczka twarogu i następna warstwa. Pies to uwielbia.
Warto wiedzieć, że to co najlepiej smakuje naszemu psu, dawać na samo dno konga. Pies będzie dążył by dostać się do najsmaczniejszej dla niego części.
Fajne pomysły można też podpatrzeć u tej dziewczyny https://www.youtube.com/watch?v=hLrxdRs-i50
Świetny blog tylko mam pewną prośbę.. Mogłabyś dodać gadżet obserwatorzy ? (układ -> dodaj gadżet -> więcej gadżetów -> obserwatorzy):)
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się z pozytywnej oceny bloga. Dodałam obserwatorów. Dzięki za podpowiedź jak to zrobić. Człowiek jednak uczy się całe życie ;)
UsuńZ firmy Kong od dawna planuję zamówić bałwanka, cały czas zastanawiam się nad rodzajem i rozmiarem :) całkiem przypadkiem trafiłam na piłki kong squeakair i sa rewelacyjne, właśnie dokupiłam kolejne :) Bardzo przydatny post, dziękuję
OdpowiedzUsuńWitam, niezmiernie mi miło, że recenzja się przydała. Ja się musiałam przeprosić z squeakair i zaczynam widzieć więcej zalet :D
Usuń