K9 THORN

wtorek, 3 stycznia 2017
data:post.title

Moi drodzy, chciałabym zaprosić Was do recenzji przygotowanej przez Marcina. Trochę więcej testosteronu na naszego bloga. Czyli K9 THORN męskim okiem. 

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż jest to czysto subiektywny odbiór posiadanych i użytkowanych kilka miesięcy wybranych produktów K9 THORN. Każdy ma inne preferencje, przyzwyczajenia czy potrzeby, więc moje wynurzenia niekoniecznie muszą pokrywać się z gustami osób czytających poniższe przemyślenia.

Zanim przejdę do opisu poszczególnych itemów chciałbym, aby było jasne, że wyroby oferowane przez firmę K9 THORN wykonane są z materiałów najwyższej jakości, posiadają szereg certyfikatów, atestów i co tylko byście sobie nie wymyślili, co dedykuje je do wykorzystania przez różne „psie służby”. Niestety jak można się spodziewać, taki stan rzeczy winduje koszty, no ale jak to mówią „coś za coś”. Faktem jest, iż przewodnicy psów często tracą kontakt z bazą i podczas zakupów gadget’ów kierują się chęciami, a nie potrzebami, co może skutkować nadmiarem sprzętu lub/i kacem portfela. Przejdźmy do tego co mam i jak to się sprawuje. Nie będę przy tym szczegółowo omawiał parametrów technicznych, czy budowy sprzętu bo można to znaleźć na stronie producenta: http://www.k9thorn.pl/. Skupię się na wybranych aspektach sprzętu wpływających na jego funkcjonalność (lub jej braku) oraz wrażeniami z użytkowania (uwagi zawarte w recenzji pochodzą nie tylko ode mnie). Postaram się również dorzucić garstkę przemyśleń o możliwych modyfikacjach, które w mojej ocenie dodałyby parę punktów do zajebistości opisywanego szpeju.

KAMIZELKA PRZEWODNIKA

Kamizelka treningowa to bardzo indywidualna sprawa i ilość oczekiwań kierowanych w jej stronę bywa niemierzalna. Dlatego opiszę, co ja znalazłem w trakcie treningów przy użyciu sprzętu oferowanego przez K9 THORN. Zacznę od materiału bo uważam, że jest to dość istotne. Kamizelka jest wykonana częściowo z cordury, a częściowo z siatki co sprzyja wykorzystywaniu jej latem. W chłodne dni zakładam ją na kurtkę, dlatego odradzam wybór mocno dopasowanego rozmiaru. Poza tym płynna regulacja w talii pozwala na wygodne użytkowanie bez względu na ilość warstw odzieży czy kształt ciała. Materiał (cordura) jest dość sztywny ale za to extremalnie wytrzymały i łatwy w utrzymaniu czystości, co ma niebagatelne znaczenie podczas codziennych treningów w czasie opadów deszczu czy śniegu. Kamizelka jest dość długa, kończy się poniżej pośladków co może wywoływać delikatne uczucie krępowania podczas biegu czy siadania. Dwukierunkowy zamek pozwala na rozpięcie dolnej partii kamizelki, jednak wówczas, przy energicznych ruchach rozpina się on niekontrolowanie ku górze, powodując efekt pelerynki. Mimo, że zamek ma drobne ząbki należy do solidnych i raczej nie powinien łatwo ulec uszkodzeniu. Widać, że nie jest to jakaś chińszczyzna tylko konkretny, przemyślany wyrób. Kamizelka ma szerokie ramiączka, co powoduje przy noszeniu jej latem bezpośrednio na T-shirt niepotrzebne sterczenie pagonów. Wystarczy lekkie zwężenie (ze 3-4 cm) i będzie gitara. Do wąskich nie należę, a mimo to wygląda to tak:

Teraz będzie o istocie ubranka, czyli kieszenie. Ich liczba i konstrukcja jest co najmniej wystarczająca. Standardowe przednie i tylne kieszenie sakwowe (tj. te na wysokości pasa) są głębokie, wręcz przepastne i przy dobrze dobranym rozmiarze kamizelki są odpowiednio luźne, więc korzystanie z nich jest wygodne. Wyjmowanie przysmaków, zabawek, czy innego sprzętu nie sprawia większych trudności, a sztywny materiał nie generuje fałdek za którymi mogą ginąć np. przysmaki. Mój mały pomysł racjonalizatorski polegałby jedynie na zastąpieniu przeszycia pomiędzy tylnymi kieszeniami paskiem z rzepa. Pozwoliłoby to na stworzenie w razie potrzeby jednej ogromnej torby na plecach, dzięki czemu można by przenosić naprawdę spore przedmioty. Kieszenie na piersi są niezwykle użyteczne. Jedna z nich to rzepowa klapa, która umożliwia wygodny i szybki dostęp do transportowanych itemów takich jak: gryzaki, koziołki, linki czy kagańce. Dodatkową zaletą jest możliwość obsługi niestandardowych kształtów.

Druga kieszeń ma tradycyjny kształt z praktycznym, dodatkowym dostępem od boku zapinanym na zamek.

Niestety klapa kieszonki wyposażona w rzep potrafi nieprzyjemnie kłuć w bicepsa. Zjawisko to występowało kiedy nosiłem kamizelkę ubraną na T-shirt. 

Opcje są dwie: inny kształt klapy kieszonki albo wszycie kieszeni pod kątem. Najlepiej zastosować oba pomysły co widać w najnowszych modelach mundurów wiodących armii na świecie. Spójrzcie na to rozwiązanie.

Przy omawianiu kieszonek na piersi muszę wspomnieć o dwóch schowkach zapinanych na zamek. Są one bardzo użyteczne, gdyż pozwalają mi upchnąć przedmioty wrażliwe tj. telefon, klucze do domu, dokumenty czy pieniądze w miejscu bezpiecznym pod stałą kontrolą i z łatwym dostępem. Duży plus za to!!!

SZELKI DELTA

Właściwie dwa rodzaje szelek wystarczyłyby aby zaspokoić nasze potrzeby. Jedne pociągowe na rower i drugie do obrony. Skupię się teraz na tej drugiej kategorii. Zanim zakupiliśmy szelki DELTA przetestowaliśmy bardzo wiele modeli innych producentów i ciągle coś nam (albo trenerom) nie pasowało. Czy szelki K9 THORN DELTA są idealne? Na bazie moich skromnych doświadczeń oraz potrzeb mogę z całą odpowiedzialnością oświadczyć, że to fantastyczny produkt. Posiadamy model z początków produkcji, który obarczony jest tylko jednym drobnym mankamentem. Ucho do przypinana smyczy w naszym „dziele sztuki rzemieślniczej” wykonane jest z ciężkiego kawała metalu co generuje ciut niepotrzebnej wagi. Jednak nie wpływa to negatywnie na proces użytkowania samych szelek. Co więcej w obecnej generacji (dostępnej w sklepie) producent zastosował ucho z lżejszego stopu aluminium więc pełna perfekcja. Wracając do wrażeń z użytkowania wyrobu to należy przypomnieć, iż wszystkie jego elementy spełniają najwyższe światowe standardy. Metalowe klamry trzymają pewnie, łatwo się zapinają i odpinają jedną ręką oraz nie pozwalają na samoczynne wydłużanie się taśm co jest sprawą bezpośrednio wpływającą na bezpieczeństwo i wygodę podczas treningów. Taśmy, z których uszyte są szelki są odpowiednio szerokie i sztywne, a sama konstrukcja sprzętu pracuje na psie jak przemyślany mechanizm. Ustrojstwo spisuje się doskonale podczas treningów z obrony, nic psa nie uwiera, obciera czy poddusza. Dodatkowo wyprofilowany uchwyt/rączka spisuje się medalowo gdy chcemy pewnie, szybko i precyzyjnie panować nad psem np. podczas „wydrażniania”. Na koniec zostawiłem jeszcze jedną zaletę, mianowicie nie spotkałem jeszcze nikogo kto by powiedział, ze szelki DELTA K9 THORN mu się nie podobają wizualnie. Napiszę więcej, one naprawdę robią wrażenie.

OBROŻA COBRA Bravo (z rączką)

Na co, komu i do czego? Hmmm no i jak tu rzetelnie odpowiedzieć na tak podstawowe pytanie… Po co jest obroża każdy wie ale co daje COBRA? Przede wszystkim obroża jest szeroka więc się nie wrzyna nawet jak pchlarz napnie smycz. Klamra ta sama co w szelkach, więc mamy tu wytrzymałość i łatwość regulacji wraz z gwarancją ustalonego rozmiaru. Nasza COBRA jest z ery przed liftingowej czyli z ciężkim uchem, które przypomina mi ogniwo łańcucha od kotwicy na Titanicu. Skutek – niestety obroża bardzo łatwo samoczynnie się przekręca ku dołowi i całość wygląda niewyjściowo oraz staje się nieergonomiczne dla naszej hieny.

Jak spisuje się, obecnie stosowane, lżejsze ucho? Tego nie wiem. Zapewne jest lepiej z przekręcaniem się obroży ale czy ten wnerwiający efekt całkowicie ustąpił? Cóż, z grawitacją nie wygrasz, więc może lepiej wybrać model Alpha albo Charlie i tyle (jakbym dzisiaj kupował to bym tak zrobił). COBRA  Alpha lub Charlie nawet jak się przekręci to nadal będzie tak samo wygodna w podpinaniu smyczy, no i nie wystąpi wówczas niepożądane klapanie ucha o klatę sierściucha.

Jest jeszcze jedna drobna sprawa, mianowicie na obrożę naszyto rzep. W naszym przypadku okazało się, iż przy dopasowywaniu sprzętu rzep był zbyt długi (sic!). Opcje dla leniwców są dwie: odpruć to w cholerę lub jak my zatrudnić Hulk’a i przeciągnąć diabelstwo przez klamrę. W drugim przypadku niestety spowoduje to powstanie efektu „nadmiernej grubości” i mniejszej elastyczności tego miejsca obroży. 

Oczywiście można odpruć kawałek rzepa, odciąć nadmiar i przeszyć ale brak mi chęci ku temu. Reasumując, obroża wykonana jest solidnie i wygląda kozacko, jak dla mnie mimo drobnych niedogodności to sprzęt naprawdę godny polecenia. Posłuży wiele lat i sprawdzi się w różnorakich zastosowaniach od niedzielnego spaceru po lesie, poprzez treningi i szkolenia, po codzienne wyjścia na „siku”.

SMYCZE

Posiadamy dwa typy smyczy od K9 THORN. Pierwszy z zapięciem Frog to 120 cm taśma do przemieszczania się z psem pomiędzy domem, a lasem/placem treningowym. Fantastyczny karabinek można bezproblemowo obsługiwać jedną ręką, co dla mnie jest istotne. Jego kolejną ważną zaletą jest możliwość wypięcia psa przy mocno napiętej smyczy, nie wspominając o przekraczającej granice realnych potrzeb wytrzymałości. Jedyna wada tego sprzętu to sama taśma, strasznie cienka i śliska. No ale obecnie można zamówić sobie wyrób z materiału antypoślizgowego i kłopot z głowy.

Drugi typ smyczy to krótkie taśmy treningowe. My używamy ich do korekcji psa podczas szkolenia IPO, kiedy wspomniana taśma podpięta jest do łańcuszka. Sprzęt ten jest dla nas niezastąpiony, szczególnie przy treningach z obrony, ale przydaje się również podczas pozostałych konkurencji. Dobrze dobrana taśma nie może być ani za krótka, bo wówczas trudno ją chwycić i szybko zareagować (czas ma fundamentalne znaczenie), ani zbyt długa, bo psu będzie się majtać między łapami i może się w nią zaplątać. Jeden model ma formę pętli, co niestety stwarza ryzyko wsadzenia w nie łapy, szczególnie podczas bardzo szybkich i energicznych sekwencji w obronie. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest zwykły pojedynczy pasek taśmy antypoślizgowej z mocnym karabinkiem.

Podsumowując, trzeba zaznaczyć, iż produkty K9 THORN stale ewoluują, co w mojej ocenie jest ich największą zaletą. W tym przypadku zupełnie nie sprawdziło się powiedzenie, że „lepsze jest wrogiem dobrego”. Widać, że Firma wsłuchuje się w sugestie użytkowników i jest elastyczna z wdrażaniem upgrade’ów. Jak na razie przynosi to bardzo pozytywne wyniki, bo ulepszając asortyment stale podnoszą poprzeczkę. Co więcej, na etapie zamawiania osprzętu można konsultować drobne jego przeróbki czy dostosowanie go do naszych realnych potrzeb. Obraz dopełnia odpowiednio szeroki wybór kolorów i wzorów, który powinien zadowolić większość gustów, czy wymogów (w przypadku zakupów do służb). Z uwagi na ubogi dostęp w kraju do profesjonalnych produktów tego typu, pozostaje mi tylko cieszyć się z faktu, iż ktoś z otwartym umysłem, wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami podjął się inicjatywy rzemieślniczego wyrobu wyposażenia psów pracujących i ich przewodników. Czekam na dalszy rozwój asortymentu z nieskrywaną niecierpliwością.


Prześlij komentarz