Holenderski bukiet

poniedziałek, 11 kwietnia 2016
data:post.title

Przez kilka tygodni wiosny Holandia zamienia się w morze kwiatów. Pierwsze pojawiają się narcyzy i hiacynty, a pod koniec kwietnia rozkwitają hektary tulipanów. Jedną z większych atrakcji jest kwiecista parada  bloemencorso. Ale nie o tym chciałam napisać. 

Poniżej przedstawiam najlepszy bukiet jaki można zrobić dla naszego rozbuchanego holendra.

Tak oto właśnie. Tego typu "kwiatki" w naszym domu mają ciężki żywot. Nie jest to też zabawka stale dostępna dla zębów i psyche naszego psa. Te cudeńka muszą znieść codzienne spacery oraz treningi odbywające się średnio 3 razy w tygodniu. Jeszcze kiedy na spacerach jest jak_cię_mogę, tak w szkole, nie ma już takiego luzu. Po ćwiczeniach wymagających skupienia jest to środek do spuszczenia pary z gotującego się czajnika. A tej pary jest jak w kotłowni. Na piłkę patrzę całościowo, gdyż sznurek jest równie ważny - na szczęście to element wymienny. Kiedy jednak już musimy wyskoczyć z kilku dych za kilka centymetrów gumy (ehm) to chcielibyśmy towar dobrej jakości.

Dokonując wyboru musimy pamiętać, że Maro od ponad roku regularnie ćwiczy chwyt w IPO i ma paszczę wyrobioną. Piłki typu "tenisowego" nawet przodujących firm jak Kong czy Chuckit są prawie jednorazowego wyjścia z domu. Rozpadają się na pół. A dlaczego piłki ze szurkiem? Bo "te bez" wracają do mnie tak obślinione, że więcej czasu zajmuje mi wykonanie testu zręcznościowego niż to warte.

Na chwilę obecną naszym top model jest produkt z Julius K-9. Poniżej porównanie pomiędzy nową piłką i taką po kilku miesiącach użytkowania.

Widać znaczne wymemlanie ale nadal trzyma się w garści. Wyprodukowana z naturalnej gumy i z regulowaną rączką. Osobiście, właśnie ta regulacja mnie denerwuje. Majta się to tylko po tym sznurku jak fretka w kuwecie. Na spacerach żaden problem ale w szkole nie mam zbytnio ochoty i czasu na robienie poprawek. Natomiast dużym plusem jest twardość i wytrzymałość całości. Oraz to, że przy mocnych szarpnięciach, których staramy się unikać ale Pan_czkawka_mózgu potrafi targnąć czerepem, sznurek nie wypada z piłki z charakterystycznym "plump". Piłka jest dość twarda i ciężkawa. Jeśli nie powoduje to kruszenia się pod naciskiem zębów, a nie powoduje, to duży plus. Oczywiście, chciałabym by była "ładniejsza", ale nie można mieć wszystkiego. Dla mnie ważna jest pewność, że zabawka spełni swoje zadanie. W naszym przypadku to głównie nagroda podczas pracy. Nie może być to materiał delikatny, ponieważ w szkole, gdzie w grę wchodzą również emocje, wymagane jest by dzielnie zniosła psie szczęki.

Niestety, później mamy długo, długo nic. I wyłania się...

AniOne Thermoplastic-Rubber-Toy Ball

Lekka ale odporna piłka z termoplastycznej gumy (TPR). Bardzo giętka, dzięki temu jeszcze nie została zeżarta. Maro biega z nią zaśliniony i mlaska. Fajnie się odbija. Dobry ciężar. Minusem dla mnie jest wypadający sznurek przy mocniejszym użyciu. Bardzo tego nie lubię. Jednak jeśli się pilnuje by nie dopuszczać do w/w sytuacji, to uważam, że jest warta swojej ceny. Wizualnie dość ciekawa, nie wieje nudą. Niestety staram się nie zabierać jej na treningi. Jest elastyczna i umożliwia zbytnie ciumkanie. Zauważyłam, że podczas stosowania jej jako metody nagradzania Maro zaczął bardziej też orać aport. Nie jest dobrze widziane, by wióry leciały spod pyska niczym w tartaku. Tak więc, niestety zaszufladkować ją musiałam do spacerowni. 

Miałam dylemat co wstawić na miejscu trzecim.

Kolejna AniOne.

Nie pamiętam dokładnie jej nazwy. Generalnie powinna być na szarym końcu ponieważ materiał jest dość kruchy i piłka rozwaliła się już podczas pierwszej zabawy. Pan mąż zrobił dziurę obok i jakoś odratował egzemplarz. Na spacerach sprawdza się dobrze. Nie ma na nich tego poziomu ekscytacji co w szkole. Jest luźniej. Aha, według opisów to zabawka ma wypustki masujące dziąsła, ehm. No niech będzie. Faktycznie ma. Nie nadaje się u nas do nauki komendy "puść". Bywało tak, że pies wbijał w nią mocniej zęby i kiedy dawałam polecenie, to wyglądał jak chomik, który próbuje wypluć słonecznik. Piłka zostawała mu na zębach i nijak nie chciała się odczepić. Pomimo wad lubię ją, bo przez swój ciężar - podobnie jak ta z K-9 - daleko leci.

Ostatnią godną uwagi jest Planet Dog Orbee-Tuff Fetch Ball with Rope

Wizualnie mi się podoba. Nie jest standardowa. Bardzo sprężysta i miła w dotyku. Dość miękka by pies mógł zatopić w niej zęby, ale w przeciwieństwie do poprzedniczki, nie zostaje na nich. Fajny ciężar, dalekie loty, wysoko się odbija. Jak ją pierwszy raz wzięłam do ręki, to byłam przekonana, że to będzie jedno-spacerówka. Miło się zdziwiłam testując ją w szkole. Daje radę! Jednak przez swoją strukturę (bardzo gładka) kiedy dojdzie element śliny jest dość trudna do utrzymania. Maro biegnąc ją gubi. No wypada mu. Chciałam pomarudzić, że łatwo wyciągnąć ją psu z psyka podczas zabawy, ale ostatnio Maro mnie zaskoczył udowadniając swoją teorię. Wszystko zależy jak mocno się wbije. W takim razie nie będę się czepiać. Niestety już po pierwszym spacerze rozwalił się sznurek. Co przy cenie tego produktu wygląda trochę słabo. 

Teraz na tapecie będziemy mieli również Top Matic® Profi Set z magnesem w środku. System umożliwia umieszczenie piłki na wewnętrznej lub zewnętrznej stronie ubrania. Stworzony przy współpracy z trenerami, dający możliwość nagradzania psa w dowolnym momencie bez ruchu ciała. Osobiście jestem dość sceptycznie nastawiona. Po pierwsze, nie mam pewności czy przy naszym skaczącym na ludzi psie, wieszanie na sobie piłki to dobry pomysł. Po drugie nie przemawiają do mnie plastikowe elementy zabezpieczające (chyba) magnes. Boję się by przy mocniejszym ścisku nie poszły zęby. Tą ze sznurkiem zabiorę na zajęcia. To najlepszy maro-test. 



Prześlij komentarz