Rok temu gnając na Święta, postanowiliśmy zrobić przystanek
w Zielonej Górze. Pełna entuzjazmu ciągnęłam Marcina na umówioną sesję fotograficzną zwierzaków. Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć jak pracuje profesjonalista. To było coś fantastycznego. Po tym spotkaniu rozpoczęłam swoją przygodę z fotografią. Musze przyznać, że to odmieniło wiele w moim życiu. Zakochałam się w pstrykaniu. Oj, biedni nasi znajomi, którzy są bombardowani moimi zdjęciami! Czy jest idealnie? Oczywiście, że nie! Ale ile zabawy, rozczarowań
i satysfakcji...tego nie da się opisać słowami. Zmienia się sposób patrzenia na świat. Idąc ulicą człowiek pluje sobie w brodę, że nie zabrał aparatu - takie ładne ujęcie by było.
Sami zobaczcie co z tego wyszło.
Moje pierwsze podejście - styczeń 2015
Prześlij komentarz