Przeklęta Flexi

niedziela, 11 czerwca 2017
data:post.title

Gdyby tylko producenci wiedzieli ile psów wieszano na ich gadżecie to albo by się ucieszyli z dobrej reklamy albo nie rozpoczęli produkcji. Jedni sobie chwalą zalety rozwijanej smyczy, a inni uważają za zło, syf i obciach. No więc, jak to jest z tym małym, a dyskusyjnym przedmiotem?

Jak zwykle uważam, że jest takim narzędziem w jaki sposób się go użyje. Nie jest ani lepszy, ani gorszy tylko dokładnie taki.

Dlaczego ma złą sławę? Ponieważ „uczy psy ciągnąć na smyczy”. Zapinając psa do flexi, która cały czas jest napięta faktycznie powodujemy, że pies automatycznie będzie ciągnąć. Tak działa niestety ten system. To może być fatalne w skutkach, jeśli chcielibyśmy mieć w przyszłości psa idącego swobodnie obok nas. Chyba każdy chce, prawda?

„Pies biegnie, aż się smycz skończy i dopiero wtedy z szarpnięciem zatrzymuje”. Tutaj też nie mam co komentować. Takie sytuacje widziałam wielokrotnie. Dodam jeszcze, że przy większym psie i dużym rozpędzie na koniec nie tylko można usłyszeć charakterystyczne ziiiiiiiiip/klik! a ziiiiiiip/klik/puf! I pies leci dalej za sarną, innym psem czy samochodem, a człowiek stoi z rozdziawioną buzią trzymając w ręku kawałek plastiku.
Żeby była zupełna jasność, moje oba psy obecnie chodzą na flexi. Nie ma tak, że łatwy (wg opinii większości) borderek idzie sobie na tejże smyczy, a diaboliczny Maro na grubej taśmie. Nie, nie. Kilka informacji dotyczących (zaznaczam) moich zasad, które sobie wypracowałam i które bez wyrzutów sumienia pozwalają mi korzystać z tego kontrowersyjnego narzędzia.

Trochę techniki

W obudowie jest magiczny guziczek umożliwiający czasowe bądź stałe zablokowanie rozwijania się smyczy. Dodam więcej, on nie tylko blokuje w jedną stronę ale i w drugą, co uniemożliwia zwijania się urządzenia, a co za tym idzie, nie powoduje ściągania psa i napięcia linki. Idąc na spacer, pierwszą rzeczą jaką robię po założeniu obroży, to posadzenie psów przed drzwiami, wyregulowania ile chcę by tej swobody miały i zamykam blokadę. Tadam, tym sposobem mam dwie luźno! wiszące smycze. Zapinam i możemy wychodzić. Długość jest taka, by pies mógł bez problemu iść koło mnie i nic go nie ciągnęło, a przy tym nie zajmiemy całego chodnika.

Komunikacja z psem

Często zapominamy o komunikacji. A to przecież kluczowe.
Komenda równaj – upierdliwa do nauki bo to przecież chodzenie przy nodze. Wymaga dużego nakładu czasu, pracy i saszetki z przysmakami. Bolączka wielu zabieganych właścicieli.

Komenda zwalniająca – czyli pozwalamy psu przestać robić coś, co obecnie wykonywał na naszą prośbę. W tym przypadku, chodzenie przy nas.

Komenda wróć – kolejne piekiełko dla zniecierpliwionych. Nauka wracania ? Na smyczy? Bez sensu. Później się pojawiają komentarze, że ludzie używający flexi to barany, bo ich pies na rozciągniętej linie gryzie inne czworonogi, skacze po ludziach i generalnie robi chaos na ulicy.

Jak powyższe wygląda w praktyce? Wychodząc, moje psy słyszą „równaj”. Bez problemu mijają nas rowerzyści, przechodnie czy właściciele z innymi czworonogami. Linki u mnie pozostają luźne.
Mój sposób spacerowy.

Kiedy dochodzę do miejsca w którym chcę by psy weszły sobie na trawę, a nie mam ochoty z jakiegoś powodu puścić ich wolno… to: tu są dwie szkoły. Albo najpierw przepinam smycz do szelek albo dla bardziej ogarniętych psów nie robię nic. Staję, wyłączam blokadę i daję komendę zwalniającą. Dokładnie w tej kolejności. Chłopcy są tego nauczeni. Truchtają sobie po trawce. Nie jest to narzędzie przy którym biegają i skaczą, od tego jest wypad za miasto. Teraz spacerujemy. Następnie wystarczy krótkie wróć i psy zawijają zadki w moim kierunku. Blokada, luźna linka i idziemy dalej.

Dla wyjaśnienia po co wcześniej napisałam o szelkach, w tym moje trzy grosze jeśli chodzi o multum ludzi je stosujących na psach, które nie potrafią chodzić przy nodze. Widzę jak pojawiają się w szkole z problemem „pies prze do przodu jakby go sam diabeł batem smagał”. Patrzę na pupila a on w ślicznych niebieskich/różowych czy jakich bądź szeluniach (najczęściej typ norweski) i zastanawiam się dlaczego? Musimy sobie odpowiedzieć do czego one służą?. Bo moim zdaniem do ciągnięcia, np. w canicrossu, bikejoringu i skijoringu czy do konkurencji zaprzęgowych. A wszelkie udziwnienia typu esy_wyprowadź_mnie są dla właściciela a nie psa. Obroża, smycz, dobre przysmaki i konsekwencja. Warto również pamiętać że pies ciągnie bo 1 MOŻE – pozwoliliśmy mu na to na początku, a po 2 ktoś tu jest nudny i mniej atrakcyjny od otoczenia. Niestety to mozolna praca ale kontakt z psem raczej wskazany. I tego się trzymam. Szelki swoim psom zakładam zabierając je na wycieczkę rowerową. Idąc tym tokiem pies nauczy się, że obroża znaczy „NIE CIĄGNIJ”, a szelki „CIĄGNIJ”.  Decyzja należy do Was.
Kolejnym elementem komunikacji jest danie psu znać, że jak wystartował i wiemy, że zaraz linka się skończy, zaalarmujmy go. Nie dopuszczajmy do sytuacji, które nie są nam potrzebne. Dajmy znać jakie zachowania psa na spacerze nam się nie podobają, a które są ok. Psy to bardzo kumate stworzenia.

Tak wygląda nasza codzienność. Na flexi, mijając biegaczy, rodziny z dziećmi na rowerach i biegnącymi za nimi Pimpusiami, bez problemu, zbędnych emocji i szarpania dochodzimy do swojego miejsca spacerowego. Czyli do lasu.

Ważne jest jedno i to zaznaczę. Nie używam tego rodzaju narzędzia do nauki chodzenia przy nodze. Nie dlatego, że uważam, że się nie da. Ale dlatego, że jest to dla mnie niewygodne. Tu liczy się precyzja i refleks, a trzymając wielką rączkę, może z tym być różnie. A raczej słabo dla kogoś kto nie ma wprawy. Prędzej się poplącze i właściciel i pies.

Pamiętajmy, by przy ulicy nie mieć zwolnionej blokady. Naprawdę sporo jest wypadków, że pies wypadł na jezdnię, a człowiek został na trawniku. Tragedia gotowa.




Czytając powyższe, warto sobie odpowiedzieć na pytanie. Czy żale i pretensje jakie ma część psiarzy (pewnie nie bez powodu) do użytkowników smyczy automatycznych powinny być kierowane do produktu, czy techniki, a raczej jej braku, czy pomyślunku posługujących się nią ludzi. 

2 komentarze

  1. Ja flexi nie znosze, a to wlasnie dlatego ze 99% uzutkownikow pozwala psu biegac na calej dlugosci, we wszystkie strony, zeby sie piesek wybiegal. Jak zapytam o spuszczenie pieska ze smyczy w odpowiednim miejscu zeby sie wybiegal, czesto slysze, ze on jest nie lojalny, bo spuszczony... ucieka ;)
    Przyznaje ze na spacery po miescie uzywam szelek easy walk, bo nie potrafie byc konsekwentna w nauce I zdaje sobie sprawe ze to tylko moja wina, ale nauke zaczelam od nowa... kilka dni krecenia w kolko w okolicach domu bo dalej nie dam rady pojsc mam za soba I czekam co dalej. No I praca nad koncentracja wzmozona. Byle bym wytrwala w konsekwecji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i w tym problem. Ludzie źle używają tych smyczy. Hahaha uśmiałam się. Jakbyś zapytała ich jak przebiegła nauka przywołania Fafika to pewnie zrobili by wielkie oczy.

      Usuń